czwartek, 21 maja 2015

WATAHA OŻYWA!

Więc... Wróciłam! Wataha zostaje znów aktywowana. Cóż... ale robota wzywa. O to opowiadania Pyladei;
PS. Lileith i Namiko jak i Fanta są ostro zagrożone ;). Macie jeszcze 3 DNI!
Próba odwagi cz.3 Duchy ze snu - Pyladea   
Tej nocy mój sen był bardzo niespokojny. Najpierw śnił mi się dzień gdy rozpoczęłam podróż. Później w moim śnie ukazał się duch jakiejś wilczycy.   
http://img1.ak.crunchyroll.com/i/spire1/d3607dc40cee3a59cd7f7947b13103121394205931_full.jpg
Który przemówił do mnie:
- Nie bój się córeczko…Jestem przy tobie – gdy duch zniknął ujrzałam las. 
 http://fc09.deviantart.net/fs70/i/2013/195/d/5/dark_forest_by_calthyechild-d6dixhs.jpg
 Był to niewątpliwie ten sam do, którego udaliśmy się niedawno z Brutusem i Cezarem. Przede mną była alejka drzew i ścieżka ukryta we mgle. Gdy obudziłam się, nabrałam przeświadczenia, że właśnie na ścieżce próby odnajdę siłę, by stanąć do walki. Był jeszcze wczesny ranek. Zebrałam po cichu potrzebne rzeczy, a na liściu skreśliłam liścik następującej treści: „Stares powrócił i szykuje wojska, związał swych synów przysięgą krwi”. Czułam lekkie wyrzuty sumienia, że tak odchodzę bez słowa, ale nie miałam wyboru. Nie chciałam, by ktoś mnie powstrzymał. Nagle usłyszałam jakiś ruch od strony legowiska Ulissesa. Prędko rzuciłam notatkę i puściła się pędem w stronę puszczy. Wreszcie zziajana dopadłam jej skraju. Było tu jeszcze bardziej mrocznie niż wcześniej. Czułam się nieswojo. Nigdy nie zapuszczałam się tu samotnie. Drzewa wyciągały drapieżnie swe gałęzie. Ptaki milczały, a zwierzęta kryły się w norach. W powietrzu drgał ryk zbliżającej się burzy, a może to tylko wyobraźnia płatała mi figle. Szłam dość długo mijając znane mi miejsca, aż wreszcie zapuściłam się na tereny zupełnie mi obce. Poczułam, że muszę być w samym środku boru. Było tu piękne lazurowe jezioro falujące miarowo. Wszystko poruszało się w ustalonym rytmie. Nawet ziemia lekko drżała. Zrozumiałam, że tu bije serce lasu. Jedynym źródłem dysonansu w tej harmonijnej pieśni była zamglona ścieżka po przeciwnej stronie polany. Nagle siwa zasłona zaczęła wirować i pojawił się przede mną czarny wilk o świecących ślipiach.
 http://magiczne-przeznaczenie.blog.onet.pl/wp-content/blogs.dir/642513/files/blog_bm_3989257_6598551_tr_b8f321951a5b09c5a144850e82cb48de.jpg
 Jego wzrok przeszywał mnie na wylot. Czułam że widzi moje myśli. Nie mogłam się jednak wycofać. Wilk warknął przerażająco. Spuściłam wzrok, ale nie cofnęłam się. Mocno wbiłam pazury w ziemię musiałam wytrwać. Basior przyjrzał mi się badawczo tymczasem za nim uformował się inny duch. Tym razem była to biała wilczyca.   
 http://th00.deviantart.net/fs70/300W/i/2012/290/7/d/vix_sparda_bio___comment_on_it__by_lyanti_wolf-d5i2cq7.jpg

Władca mroku wydawał się jednak nic nie widzieć.
- Boisz się mnie – szepnął – wiedz, że to co cię tam czeka – wskazał na dróżkę między ponurymi drzewami – jest znacznie gorsze. Czy jesteś gotowa…
-Dowieść swej odwagi. Tam na końcu tej drogi znajdziesz  to czego szukasz: teraz i dawniej- dodała wadera światła.
- kim jesteście? - pomyślałam bo nie mogłam przecież mówić
- demonami dobra i zła, ja jestem Light, a to Dark …ale to nie istotne ważne kim ty jesteś – odparła świetlista. Mówiąc to podeszła do skały stojącej na środku łąki. Wymruczała jakieś zaklęcie i z ziemi wyrosły trzy stalle. Na jednej leżała fiolka. Wytłumaczono mi, że dzięki niej mogę odzyskać głos. Na drugiej dostrzegałam księgę. Była to historia mojej rodziny i mnie samej. Na ostatniej spoczywał mały magiczny nietoperz. Dowiedziałam się iż jest to mój Strach.
- Zastanów się dobrze co teraz zrobisz- ostrzegła Light – masz tylko jedną szansę. Musisz zdecydować przeszłość, przyszłość czy teraźniejszość.
CDN.

Próba odwagi cz. 4 – Wewnętrzna walka – Pyladea
Zaczęłam pospiesznie analizować słowa wilczycy. Przypomniałam sobie starą sentencję : „Nie myśl o tym co było, ani o tym co będzie, do ciebie należy tylko teraz” To nieco ułatwiło sprawę. Wiedziałam, że nie powinnam decydować się na stalle drugą. Nadal nie wiedziałam jednak która z dwóch pozostałych była tą właściwą. Głos odzyskałabym po chwili…Stach zaś towarzyszył mi w tym momencie. Ale co ja zrobię z magicznym nietoperzem. Podeszłam do kamiennego słupa, do którego było przywiązane małe czarne stworzonko.
- Co mam z nim zrobić? – spytałam
- Ty decydujesz do końca – odpowiedział dark – Możesz go nawet zabić
Nie podobał mi się ten lodowo brzmiący szept jakiego używał, ale był to chyba jego naturalny głos. Spojrzałam na szamoczącą się istotkę.
- Czy jeśli go zabije… - zapytałam ostrożnie – nigdy już nie będę odczuwać strachu.
- Owszem
Pomyślałam o tym co by się wówczas stało. Chwila napięcia, gorąca krew w pysku, może jedno nerwowe szarpnięcie i po wszystkim, ale czy tego pragnęłam. Być nieustraszoną…czy to jest odwaga. Kolejny raz przyszła mi na myśl  wilcza mądrość „Odwaga nie polega na wyzbyciu się strachu, ale na jego przezwyciężeniu”. Znałam już odpowiedź na dręczące mnie pytanie i jakkolwiek wynikająca z niej powinność była dla mnie trudna do wypełnienia nie zamierzałam się wycofać. Chwyciłam zwierzątko delikatnie w pysk i ukryłam pod skrzydłem po czym popędziłam w stronę ścieżki. Krew w mich żyłach pulsowała, przed oczami tańczyły wielobarwne plamki, mięśnie drżały, ale starałam się opanować. Przeczuwałam, że to skutki działania mojego nowego towarzysza. Wreszcie moje tętno unormowało się i przystanęłam na środku ścieżki. Ostatecznie jeszcze nie stało się nic strasznego. Może i te drzewa z upiornie rozczapierzonymi konarami stwarzały dość ponure wrażenie, no i wszechogarniająca cisza przerywana tylko odległym porykiwaniem zbliżającej się burzy. Trwogą napełniał mnie też mrok wypełzający ze wszystkich szczelin i ta przeklęta mgła przez którą nie widziałam nawet końca swojego nosa. Oprócz tego zaczęłam zauważać coraz więcej pajęczyn których nie znosiłam i które często przyprawiały mnie niemal o omdlenie. Nagle usłyszałam za sobą trzask gałązek. Obróciłam się przerażona, ale w pierwszym momencie niczego nie dostrzegłam. Przyjrzałam się uważniej i uświadomiłam, że tych drzew za mną zrobiło się jakby więcej. Ponad to nade mną pojawił się jakiś cień i jakieś obrzydliwie lepkie krople spadały na ziemie przede mną. Uniosłam pysk i ujrzałam nad sobą ogromnego włochatego pająka z wielkimi zębami i wpatrzonymi we mnie ślipiami. Zamarłam, a stwór ryknął przeraźliwie. Zaczęłam uciekać. Biegnąc na oślep z trudem unikałam drzew, które zdawały się wyrastać nie wiadomo skąd na mojej drodze. Za mną podążał mój wróg pokrywając lepką nicią wszystko na swojej drodze. Wreszcie dobiegłam do polany. Nie byłam pewna czy to to samo miejsce z którego wyruszyłam. Było tu też jezioro. Ale z jakąś dziwnie mętną ciemną wodą. Cała łączka przypominała zresztą pułapkę bez wyjścia. Drzewa rosły zbyt ciasno by się między nimi przecisnąć. Słyszałam odgłos cienkich odnóży posuwających się powoli po liściach. Potwór wkroczył na polanę blokując siecią jedyną możliwą drogę ucieczki. Zaczęłam się cofać w stronę tajemniczego zbiornika wodnego. Gdy podeszłam przekonałam się jednak iż wypełniają go PAJĄKI. Nie miałam dokąd uciec. Stanęłam oko w oko z jednym z moich największych lęków. I wtedy uzmysłowiłam sobie, że nie muszę uciekać. Stanęłam i przygotowałam się do skoku. Dalej wszystko potoczyło się błyskawicznie wbiłam zęby w jedną z nóg pająka. Chwyciłam patyk i nawinęłam na niego pajęczynę. Ukąsiłam drugie odnóże. Bestia zachwiała się i upadła. A na zręcznie zarzuciłam na nią jej własną tkaninę, w którą szamocąc się szybko się zaplątała. Ujrzałam światło na drugim brzegu bagna, bo tak trzeba, by nazwać tą wnękę z pająkami.Sprawdziłam czy nadal mam pod skrzydłem nietoperza. Wskoczyłam w tą norę i choć nadal czułam lęk i obrzydzenie, przepłynęłam to jezioro.wyczerpana wygramoliłam się na brzeg i padłam na trawę. Przede mną tkwiło wbite w ziemię ogromne zwierciadło. CDN.

Próba odwagi cz. 5 – Po drugiej stronie lustra - Pyladea
Leżałam na piaszczystym brzegu i czułam się naprawdę wyczerpana. I wtedy właśnie pojawił się przede mną kolejny pająk. Tym razem całkiem malutki, na długich nogach z wijącą się za nim pajęczyną. To już było ponad moje nerwy. Poczułam jak robi mi się słabo. Świat zawirował do oczu napłynęły łzy. Sparaliżowało mnie. Ostatecznie ta mała istotka nie mogła mi nic zrobić, ale im bardziej mój strach był irracjonalny tym bardziej czułam się bezradna. Miałam ochotę się poddać krzyczeć by mnie stąd ktoś zabrał. I wtedy znów zobaczyłam w myślach wilczyce z mojego snu.
- Nie bój się, musisz być silna córeczko, dla siebie, dla mnie, dla przyjaciół i dla twojej siostry… nie poddawaj się nie możesz ich opuścić
Resztką sił podniosłam się, przymknęłam oczy i machnęłam łapą rozgniatając intruza. I wtedy zaczął padać rzęsisty deszcz, a wszystkie zmory znikły. Pozostało tylko zwierciadło. Zauważyłam iż jego powierzchnia jest lekko falista i wcale nie odbija otoczenia. Podeszłam bliżej i zobaczyłam siebie jako szczenię a nade mną jakąś piękną wilczyce o jasnej sierści i pogonie przypominającym pawie pióro. Wizja jednak szybko znikła tak, że uznałam ją za zwykłe przywidzenie. Pojawiły się natomiast dwa widziane już wcześniej przeze mnie duchy.
- Spisałaś się – powiedział basior mroku
- Tak możesz zabrać lustro prawdy – dodała wadera światła.
- A nietoperz –zaczął Dark
- Czy mogę go zatrzymać – spytałam – Dzięki niemu zrozumiałam, że mój strach i walka z min świadczą o tym kim jestem…- uświadomiłam sobie, że odzyskałam głos.
- Zrobisz jak chcesz – odparła Light
- W takim razie biorę wszystko co daje los – rzuciłam sentencjonalnie – i dziękuje za wszystko
Moi przewodnicy wydawali się zaskoczeni moją wdzięcznością. Nie zdążyli jednak nic odpowiedzieć, ponieważ wzbiłam się już w powietrze ze wstęgą na którym wisiało zwierciadło na karku. Okazało się ono wcale nie takie ciężkie, mimo ogromnych rozmiarów. Wzniosłam się ponad puszczę. Wiatr przyjemnie unosił mi sierść i rozwiewał włosy. Po paru chwilach lotu dostrzegłam polanę i dwa ścierające się tam wojska. Na wzgórzu stał Stares, a przy nim Brutus i Cezar udający władczych i opanowanych, ale w istocie niezwykle smutnych. Wojska zdrajcy zyskiwały ogromną przewagę. Nikogo jednak o dziwo nie zabijano tylko brano w niewolę myśli. Pokonany w ten sposób wilk stał osłupiały wpatrzony w tego który go pokonał. Intruz nie wnikał jednak do głębi jego jestestwa nie pozwalał mu jedynie używać magii i snuć planów. Nie odbywało się to jednak na głębokim poziomie świadomości. Walczono przez iluzję. Nagle członkowie znanej mi strony skamienieli wszyscy. Zrozumiałam, że okrutny tyran opanował ich umysły. Złamał przysięgę i mógł teraz to zrobić. Przekroczył kodeks. Poczułam, że jeśli chcę ocalić przyjaciół muszę go pokonać. Zerwałam się do lotu i dopiero zbliżając się do wzniesienia zrozumiałam, że przecież ja też mogę zostać w ten sposób opętana. Poczułam jak wilk mroku atakuje mnie. Jednak nie mógł nade mną zapanować.
-Kim jesteś – zapytał, ale nie odpowiedziałam – boginią, duchem. Czemu masz tak poplątane myśli. Skąd ta siła. Gadaj!
Nie odpowiedziałam. Przegryzłam sznur prowadząc lustro tak, by wbiło się w ziemię. Wyszły z nich dwa znane mi już demony. Natychmiast ich ciężkie łapy przygniotły moich przyjaciół do ziemi tak, że nie mogli się ruszyć.Chciałam powstrzymać te niematerialne istoty, ale dały mi znać, że nie skrzywdzą moich przyjaciół. Tym czasem ze zwierciadła wyszło kilka upiornych wilków, które natychmiast rzuciły się na naszego wroga, wypominając mu wszystkie jego błędy i nie wierności. Niedawny władca przerażony pędził przed siebie, aż wreszcie z wielkim hukiem spadł w przepaść. Przysięgą krwi straciła moc. Zjawy puściły moich znajomych i zniknęły. Oni zaś uspokoili się i usiedli. Zauważyłam, że na ziemi leży jakiś mały kryształek. Okazało się że idealnie pasuje do mojego łańcuszka. Przypięłam go po czym podeszłam do tajemniczego artefaktu i przejrzałam się. Natychmiast odskoczyłam przerażona. Ukazała mi się, szara wilczyca o czarnych uszach i czerwonych oczach. Wyglądała strasznie. Czy to miałam być ja?  
 http://th02.deviantart.net/fs71/PRE/f/2013/202/b/6/doodling__speed_paint_by_theshadowedgrim-d6ehzeu.png
Moi przyjaciele wyraźnie też to widzieli. Wszystko skończyło się dobrze, ale wataha zachowywała się względem mnie bardziej nieufnie niż przed tym. Ja także czułam się tam nieswojo. Powiedziałam o tym Ulisesowi. Nie powstrzymywał mnie przed odejściem. Pewnego wieczoru postanowiłam, że nie mogę tu zostać pożegnałam moich dobroczyńców i udałam się na skraju boru. Było tam wzgórze na które wspięłam się. Okazało się, że już tam czekał na mnie mój dawny towarzysz. Złoty smok.
- Witaj – szepnął – czas chyba kontynuować podróż.
Pozwoliłam się unieść z ziemi i poszybowaliśmy jak dawniej między chmurami. 
KONIEC         





niedziela, 10 maja 2015

Nowa członkini!

Powitajmy w watasze:
Anelin
 
Powitajmy ciepło:
Fantę!
 

Nowość

Chciałabym wprowadzić tzn. Pradawne wilki. Każdy z was może nim być. Jednak musicie odkryć w sobie tę postać. Alfy zdecydują czy będziecie silni, czy słabsi.
Postać Samuela:
http://th09.deviantart.net/fs70/PRE/f/2011/335/a/3/dissolve_in_stars_1_by_thenightmaredragon-d4hvqoe.jpg
Postać Flamini:
 http://fc05.deviantart.net/fs70/f/2014/084/c/e/krin_by_tatchit-d6ov4ty.png
Wilki muszą być zgodne z waszą rasą i zawodem. Mam nadzieję, że wam się spodoba! ;)
~~Namanes

Próba odwagi cz.2 Gorzka prawda – Pyladea

Teraz już nie mogłam pomóc przyjaciołom. Zaklęcie nie tylko odebrało mi głos, który był dla mnie najcenniejszym skarbem, ale też zupełnie mnie sparaliżowało. Mogłam tylko bezczynnie przyglądać się cierpieniom towarzyszy. Cezar i Brutus patrzyli na mnie ze współczuciem i bezsilnością. Szarpali się w swoich więzach, ale nie mogli ich zerwać. Wreszcie zadowolony z siebie basior odsunął się ode mnie i zwrócił się do skutych wilków. Przez chwilę jakby szukał odpowiednich słów, aż wreszcie zaczął.
- Ulisses mój zarozumiały braciszek pewnie nie mówił wam o mnie, prawda?…On zawsze uważał mnie za gorszy gatunek, a to on był kulą u nogi. Słyszeliście kiedyś o Staresie? To ja. Ja jestem władcą mroku. Drugą alfą watahy Odwiecznej Pieśni. 
 http://www.jalays.com/character2.png
Po tych słowach zapadła groźna cisza. Zastanawiał mnie nadal powód naszego porwania. Czy nie lepiej było mu zaatakować z ukrycia, a przypuszczałam, że dawny król chciał odzyskać władzę. Jakby odpowiadając na moje myśli basior kontynuował:
- To mnie należy się ten honor, ale najpierw postanowiłem odzyskać jeszcze jedną rzecz którą mi zabrano. Moich synów…
Nie mogłam w to uwierzyć. Jak to możliwe, że taka kreatura była rodzicem dwóch szlachetnych młodych basiorów. Oni byli równie zaskoczeni choć okazywali to w różny sposób. Brutus zawarczał groźnie i burkną coś o kłamstwie i zdradzie.

 Cezar zaś zwiną się z bólu tak jakby same te słowa głęboko go zraniły.   
 
- Moim ojcem jest Ulises –wyszeptał- a ciebie nie znam i poznać nie chcę…
- Doprawdy- basior znów zaśmiał się ochryple- Myślisz że cię nie zmuszę
Wyszły z za niego cztery wilki niosąc dwa kielichy wypełnione jakąś substancją. Sądząc po kolorze chyba winem… miały też one dwa ostre sztylety i płaszcze w kolorze purpury. Zbliżyli się oni do moich przyjaciół. Stares zaintonował rytualną pieśń:
„Zgodnie z przodków wiarą moją krew tu oddaje
(wykonał małe nacięcie na łapie i upuścił po kropli czerwonej cieczy do kielichów)
I z wami na zawsze związany zostaje
(Teraz zbliżyli się do szarpiących się więźniów i mimo oporów i ono zostali zmuszeni do tej obrzędowej ofiary)
Jedna energia w nas płynie
I trwać będzie póki któreś nie zginie”
Znałam te słowa. Ulises wiele mnie nauczył i wspominał między innymi o przysiędze krwi.  Wiąże ona nierozerwalnie i nie można jej cofnąć. Sojusznicy muszą wypić miksturę z połączonej krwi. Wydawało mi się to piękne, ale teraz budziło moje przerażenie.
- Pijcie – podano im wypełnione naczynia.
- Nie – odpowiedzieli zgodnie.
Wówczas jeden z kapłanów zbliżył się do mnie. Przyłożył mi do karku zimny stalowy sztylet. Ze strachem przełknęłam ślinę. Mimo wszystko chciałam ich powstrzymać. Nie mogłam pozwolić by moi przyjaciele związali się z tym potworem.Niestety nie mogłam nic zrobić.
- Jeśli tego nie zrobicie ona zginie, ale jeśli będziecie posłuszni – ciągnął – puszcze ją wolno
Z niechęcią młode wilki przełknęły napój. Wtedy wilk podszedł do mnie i rozwiązał mnie. Chciałam rzucić na niego, ale bez trudu odepchnął mnie masywną łapą.
- Jeszcze ci mało szczeniaku… Możecie się z nią pożegnać – powiedział zdejmując pęta z moich towarzyszy.
Cezar podszedł niepewnie. Chciałam im powiedzieć, że wrócę i wyrwę ich z tego, ale nie mogłam.
- Nie martw się… W watasze na pewno ci pomogą, a my wrócimy … kiedy to się skończy
Po pyszczku spłynęła mu łza. Brutus nic nie powiedział tylko uścisnął mnie mocno.
- Idź już – Przerwał pożegnanie wilk mroku – nie potrzebuje ciebie
Pobiegłam na oślep przed siebie. Czułam się tak słaba, Ale las jakby sam mnie prowadził. Dotarłam na polanę i zaraz otoczyli mnie członkowie watahy pytając co się stało i gdzie moi towarzysze. Zamiast słów tylko łzy płynęły mi z oczu. Gdy odnalazłam wzrokiem Ulissesa podbiegłam do niego i wtuliłam się w jego miękką sierść.
 http://fc06.deviantart.net/fs71/f/2013/045/9/e/he_see_s_you_by_valixy-d5uxcyz.png
Spojrzałm mu w oczy i od razu wszystko pojął
- Ona nie może mówić – oświadczył – Mo już spokojnie – zwrócił się do mnie i poprowadził mnie do jaskini. Zbliżała się wielka bitwa, a ja nie mogłam nic zrobić.
CDN.

piątek, 8 maja 2015

Oficjalna oficjalność

Tak, więc :
-Flamini
-Samuel
-Jizorai
Są obecni.
-Liletih (Namiko)
-Rafael
-Seraphine
Są nieobecni. Osoby obecne napiszą coś do poniedziałku. Ja też postaram się coś napisać. Wataha jednak będzie słabo funkcjonować od 13 do około 22 maja.
Nie będę powstrzymywać osób przed odejściem. Jeśli chcą i stracili wiarę będą uznawani za tzn. zdrajców, jeśli jednak zawalczą mogą zostać. Każdego kto zostanie nagrodzę w jaki sposób chcecie. Nie, nie jest to przekupstwo, tylko wiara, że wataha przeżyje.
~~Namanes

czwartek, 7 maja 2015

Verktrum odchodzi!

Powód: Bliżej nie znany.
~~^~~
Zawsze możesz do nas zawitać, lecz drugi raz cię nie przyjmiemy.
Cała wataha jest wdzięczna za twoje przybycie i członkostwo.
Pamiętaj!
Gdy ty odchodzisz, odchodzi również skrawek watahy!
~~^~~