PS. Lileith i Namiko jak i Fanta są ostro zagrożone ;). Macie jeszcze 3 DNI!
Próba odwagi cz.3 Duchy ze snu - Pyladea
Tej
nocy mój sen był bardzo niespokojny. Najpierw śnił mi się dzień gdy
rozpoczęłam podróż. Później w moim śnie ukazał się duch jakiejś
wilczycy.
Który przemówił do mnie:
- Nie bój się córeczko…Jestem przy tobie – gdy duch zniknął ujrzałam las.
Był to niewątpliwie ten sam do, którego udaliśmy się niedawno z Brutusem
i Cezarem. Przede mną była alejka drzew i ścieżka ukryta we mgle. Gdy
obudziłam się, nabrałam przeświadczenia, że właśnie na ścieżce próby
odnajdę siłę, by stanąć do walki. Był jeszcze wczesny ranek. Zebrałam po
cichu potrzebne rzeczy, a na liściu skreśliłam liścik następującej
treści: „Stares powrócił i szykuje wojska, związał swych synów przysięgą
krwi”. Czułam lekkie wyrzuty sumienia, że tak odchodzę bez słowa, ale
nie miałam wyboru. Nie chciałam, by ktoś mnie powstrzymał. Nagle
usłyszałam jakiś ruch od strony legowiska Ulissesa. Prędko rzuciłam
notatkę i puściła się pędem w stronę puszczy. Wreszcie zziajana dopadłam
jej skraju. Było tu jeszcze bardziej mrocznie niż wcześniej. Czułam się
nieswojo. Nigdy nie zapuszczałam się tu samotnie. Drzewa wyciągały
drapieżnie swe gałęzie. Ptaki milczały, a zwierzęta kryły się w norach. W
powietrzu drgał ryk zbliżającej się burzy, a może to tylko wyobraźnia
płatała mi figle. Szłam dość długo mijając znane mi miejsca, aż wreszcie
zapuściłam się na tereny zupełnie mi obce. Poczułam, że muszę być w
samym środku boru. Było tu piękne lazurowe jezioro falujące miarowo.
Wszystko poruszało się w ustalonym rytmie. Nawet ziemia lekko drżała.
Zrozumiałam, że tu bije serce lasu. Jedynym źródłem dysonansu w tej
harmonijnej pieśni była zamglona ścieżka po przeciwnej stronie polany.
Nagle siwa zasłona zaczęła wirować i pojawił się przede mną czarny wilk o
świecących ślipiach.
Jego wzrok przeszywał mnie na wylot. Czułam że widzi moje myśli. Nie
mogłam się jednak wycofać. Wilk warknął przerażająco. Spuściłam wzrok,
ale nie cofnęłam się. Mocno wbiłam pazury w ziemię musiałam wytrwać.
Basior przyjrzał mi się badawczo tymczasem za nim uformował się inny
duch. Tym razem była to biała wilczyca.
Władca mroku wydawał się jednak nic nie widzieć.
-
Boisz się mnie – szepnął – wiedz, że to co cię tam czeka – wskazał na
dróżkę między ponurymi drzewami – jest znacznie gorsze. Czy jesteś
gotowa…
-Dowieść swej odwagi. Tam na końcu tej drogi znajdziesz to czego szukasz: teraz i dawniej- dodała wadera światła.
- kim jesteście? - pomyślałam bo nie mogłam przecież mówić
-
demonami dobra i zła, ja jestem Light, a to Dark …ale to nie istotne
ważne kim ty jesteś – odparła świetlista. Mówiąc to podeszła do skały
stojącej na środku łąki. Wymruczała jakieś zaklęcie i z ziemi wyrosły
trzy stalle. Na jednej leżała fiolka. Wytłumaczono mi, że dzięki niej
mogę odzyskać głos. Na drugiej dostrzegałam księgę. Była to historia
mojej rodziny i mnie samej. Na ostatniej spoczywał mały magiczny
nietoperz. Dowiedziałam się iż jest to mój Strach.
-
Zastanów się dobrze co teraz zrobisz- ostrzegła Light – masz tylko
jedną szansę. Musisz zdecydować przeszłość, przyszłość czy
teraźniejszość.
CDN.
Próba odwagi cz. 4 – Wewnętrzna walka – Pyladea
Zaczęłam
pospiesznie analizować słowa wilczycy. Przypomniałam sobie starą
sentencję : „Nie myśl o tym co było, ani o tym co będzie, do ciebie
należy tylko teraz” To nieco ułatwiło sprawę. Wiedziałam, że nie
powinnam decydować się na stalle drugą. Nadal nie wiedziałam jednak
która z dwóch pozostałych była tą właściwą. Głos odzyskałabym po
chwili…Stach zaś towarzyszył mi w tym momencie. Ale co ja zrobię z
magicznym nietoperzem. Podeszłam do kamiennego słupa, do którego było
przywiązane małe czarne stworzonko.
- Co mam z nim zrobić? – spytałam
- Ty decydujesz do końca – odpowiedział dark – Możesz go nawet zabić
Nie
podobał mi się ten lodowo brzmiący szept jakiego używał, ale był to
chyba jego naturalny głos. Spojrzałam na szamoczącą się istotkę.
- Czy jeśli go zabije… - zapytałam ostrożnie – nigdy już nie będę odczuwać strachu.
- Owszem
Pomyślałam
o tym co by się wówczas stało. Chwila napięcia, gorąca krew w pysku,
może jedno nerwowe szarpnięcie i po wszystkim, ale czy tego pragnęłam.
Być nieustraszoną…czy to jest odwaga. Kolejny raz przyszła mi na myśl
wilcza mądrość „Odwaga nie polega na wyzbyciu się strachu, ale na jego
przezwyciężeniu”. Znałam już odpowiedź na dręczące mnie pytanie i
jakkolwiek wynikająca z niej powinność była dla mnie trudna do
wypełnienia nie zamierzałam się wycofać. Chwyciłam zwierzątko delikatnie
w pysk i ukryłam pod skrzydłem po czym popędziłam w stronę ścieżki.
Krew w mich żyłach pulsowała, przed oczami tańczyły wielobarwne plamki,
mięśnie drżały, ale starałam się opanować. Przeczuwałam, że to skutki
działania mojego nowego towarzysza. Wreszcie moje tętno unormowało się i
przystanęłam na środku ścieżki. Ostatecznie jeszcze nie stało się nic
strasznego. Może i te drzewa z upiornie rozczapierzonymi konarami
stwarzały dość ponure wrażenie, no i wszechogarniająca cisza przerywana
tylko odległym porykiwaniem zbliżającej się burzy. Trwogą napełniał mnie
też mrok wypełzający ze wszystkich szczelin i ta przeklęta mgła przez
którą nie widziałam nawet końca swojego nosa. Oprócz tego zaczęłam
zauważać coraz więcej pajęczyn których nie znosiłam i które często
przyprawiały mnie niemal o omdlenie. Nagle usłyszałam za sobą trzask
gałązek. Obróciłam się przerażona, ale w pierwszym momencie niczego nie
dostrzegłam. Przyjrzałam się uważniej i uświadomiłam, że tych drzew za
mną zrobiło się jakby więcej. Ponad to nade mną pojawił się jakiś cień i
jakieś obrzydliwie lepkie krople spadały na ziemie przede mną. Uniosłam
pysk i ujrzałam nad sobą ogromnego włochatego pająka z wielkimi zębami i
wpatrzonymi we mnie ślipiami. Zamarłam, a stwór ryknął przeraźliwie.
Zaczęłam uciekać. Biegnąc na oślep z trudem unikałam drzew, które
zdawały się wyrastać nie wiadomo skąd na mojej drodze. Za mną podążał
mój wróg pokrywając lepką nicią wszystko na swojej drodze. Wreszcie
dobiegłam do polany. Nie byłam pewna czy to to samo miejsce z którego
wyruszyłam. Było tu też jezioro. Ale z jakąś dziwnie mętną ciemną wodą.
Cała łączka przypominała zresztą pułapkę bez wyjścia. Drzewa rosły zbyt
ciasno by się między nimi przecisnąć. Słyszałam odgłos cienkich odnóży
posuwających się powoli po liściach. Potwór wkroczył na polanę blokując
siecią jedyną możliwą drogę ucieczki. Zaczęłam się cofać w stronę
tajemniczego zbiornika wodnego. Gdy podeszłam przekonałam się jednak iż
wypełniają go PAJĄKI. Nie miałam dokąd uciec. Stanęłam oko w oko z
jednym z moich największych lęków. I wtedy uzmysłowiłam sobie, że nie
muszę uciekać. Stanęłam i przygotowałam się do skoku. Dalej wszystko
potoczyło się błyskawicznie wbiłam zęby w jedną z nóg pająka. Chwyciłam
patyk i nawinęłam na niego pajęczynę. Ukąsiłam drugie odnóże. Bestia
zachwiała się i upadła. A na zręcznie zarzuciłam na nią jej własną
tkaninę, w którą szamocąc się szybko się zaplątała. Ujrzałam światło na
drugim brzegu bagna, bo tak trzeba, by nazwać tą wnękę z
pająkami.Sprawdziłam czy nadal mam pod skrzydłem nietoperza. Wskoczyłam w
tą norę i choć nadal czułam lęk i obrzydzenie, przepłynęłam to
jezioro.wyczerpana wygramoliłam się na brzeg i padłam na trawę. Przede
mną tkwiło wbite w ziemię ogromne zwierciadło. CDN.
Próba odwagi cz. 5 – Po drugiej stronie lustra - Pyladea
Leżałam
na piaszczystym brzegu i czułam się naprawdę wyczerpana. I wtedy
właśnie pojawił się przede mną kolejny pająk. Tym razem całkiem malutki,
na długich nogach z wijącą się za nim pajęczyną. To już było ponad moje
nerwy. Poczułam jak robi mi się słabo. Świat zawirował do oczu
napłynęły łzy. Sparaliżowało mnie. Ostatecznie ta mała istotka nie mogła
mi nic zrobić, ale im bardziej mój strach był irracjonalny tym bardziej
czułam się bezradna. Miałam ochotę się poddać krzyczeć by mnie stąd
ktoś zabrał. I wtedy znów zobaczyłam w myślach wilczyce z mojego snu.
-
Nie bój się, musisz być silna córeczko, dla siebie, dla mnie, dla
przyjaciół i dla twojej siostry… nie poddawaj się nie możesz ich opuścić
Resztką
sił podniosłam się, przymknęłam oczy i machnęłam łapą rozgniatając
intruza. I wtedy zaczął padać rzęsisty deszcz, a wszystkie zmory znikły.
Pozostało tylko zwierciadło. Zauważyłam iż jego powierzchnia jest lekko
falista i wcale nie odbija otoczenia. Podeszłam bliżej i zobaczyłam
siebie jako szczenię a nade mną jakąś piękną wilczyce o jasnej sierści i
pogonie przypominającym pawie pióro. Wizja jednak szybko znikła tak, że
uznałam ją za zwykłe przywidzenie. Pojawiły się natomiast dwa widziane
już wcześniej przeze mnie duchy.
- Spisałaś się – powiedział basior mroku
- Tak możesz zabrać lustro prawdy – dodała wadera światła.
- A nietoperz –zaczął Dark
-
Czy mogę go zatrzymać – spytałam – Dzięki niemu zrozumiałam, że mój
strach i walka z min świadczą o tym kim jestem…- uświadomiłam sobie, że
odzyskałam głos.
- Zrobisz jak chcesz – odparła Light
- W takim razie biorę wszystko co daje los – rzuciłam sentencjonalnie – i dziękuje za wszystko
Moi
przewodnicy wydawali się zaskoczeni moją wdzięcznością. Nie zdążyli
jednak nic odpowiedzieć, ponieważ wzbiłam się już w powietrze ze wstęgą
na którym wisiało zwierciadło na karku. Okazało się ono wcale nie takie
ciężkie, mimo ogromnych rozmiarów. Wzniosłam się ponad puszczę. Wiatr
przyjemnie unosił mi sierść i rozwiewał włosy. Po paru chwilach lotu
dostrzegłam polanę i dwa ścierające się tam wojska. Na wzgórzu stał
Stares, a przy nim Brutus i Cezar udający władczych i opanowanych, ale w
istocie niezwykle smutnych. Wojska zdrajcy zyskiwały ogromną przewagę.
Nikogo jednak o dziwo nie zabijano tylko brano w niewolę myśli. Pokonany
w ten sposób wilk stał osłupiały wpatrzony w tego który go pokonał.
Intruz nie wnikał jednak do głębi jego jestestwa nie pozwalał mu jedynie
używać magii i snuć planów. Nie odbywało się to jednak na głębokim
poziomie świadomości. Walczono przez iluzję. Nagle członkowie znanej mi
strony skamienieli wszyscy. Zrozumiałam, że okrutny tyran opanował ich
umysły. Złamał przysięgę i mógł teraz to zrobić. Przekroczył kodeks.
Poczułam, że jeśli chcę ocalić przyjaciół muszę go pokonać. Zerwałam się
do lotu i dopiero zbliżając się do wzniesienia zrozumiałam, że przecież
ja też mogę zostać w ten sposób opętana. Poczułam jak wilk mroku
atakuje mnie. Jednak nie mógł nade mną zapanować.
-Kim jesteś – zapytał, ale nie odpowiedziałam – boginią, duchem. Czemu masz tak poplątane myśli. Skąd ta siła. Gadaj!
Nie
odpowiedziałam. Przegryzłam sznur prowadząc lustro tak, by wbiło się w
ziemię. Wyszły z nich dwa znane mi już demony. Natychmiast ich ciężkie
łapy przygniotły moich przyjaciół do ziemi tak, że nie mogli się
ruszyć.Chciałam powstrzymać te niematerialne istoty, ale dały mi znać,
że nie skrzywdzą moich przyjaciół. Tym czasem ze zwierciadła wyszło
kilka upiornych wilków, które natychmiast rzuciły się na naszego wroga,
wypominając mu wszystkie jego błędy i nie wierności. Niedawny władca
przerażony pędził przed siebie, aż wreszcie z wielkim hukiem spadł w
przepaść. Przysięgą krwi straciła moc. Zjawy puściły moich znajomych i
zniknęły. Oni zaś uspokoili się i usiedli. Zauważyłam, że na ziemi leży
jakiś mały kryształek. Okazało się że idealnie pasuje do mojego
łańcuszka. Przypięłam go po czym podeszłam do tajemniczego artefaktu i
przejrzałam się. Natychmiast odskoczyłam przerażona. Ukazała mi się,
szara wilczyca o czarnych uszach i czerwonych oczach. Wyglądała
strasznie. Czy to miałam być ja?
Moi przyjaciele wyraźnie też to
widzieli. Wszystko skończyło się dobrze, ale wataha zachowywała się
względem mnie bardziej nieufnie niż przed tym. Ja także czułam się tam
nieswojo. Powiedziałam o tym Ulisesowi. Nie powstrzymywał mnie przed
odejściem. Pewnego wieczoru postanowiłam, że nie mogę tu zostać
pożegnałam moich dobroczyńców i udałam się na skraju boru. Było tam
wzgórze na które wspięłam się. Okazało się, że już tam czekał na mnie
mój dawny towarzysz. Złoty smok.
- Witaj – szepnął – czas chyba kontynuować podróż.
Pozwoliłam się unieść z ziemi i poszybowaliśmy jak dawniej między chmurami.
KONIEC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz