piątek, 1 maja 2015

Wataha Tropicieli Magii cz.3 Przysięga prawdomówności – Pyladea

Do jaskini weszła starsza wadera niosąc pięknie uszyty strój. Nie wiedziałam co powiedzieć, więc wydusiłam tylko z siebie:
- Dzieńdobry
- A to ty jesteś ta nowa, witaj w watasze jestem Rebeka przyjaciółka Ulissesa. Mówił mi, że potrzebujesz stroju na dzisiejszą ceremonie… przyniosłam coś dla ciebie. – uśmiechnęła się promiennie. Była ładną wilczycą choć posuniętą w latach. Sierść miała szaro brązową, włosy związane, na szyi miała obroże przypominającą wysadzany diamencikami kołnierzyk związywany wstążką zakończoną pawimi piórkami. – no, przymierz.
Pomogła mi założyć suknie. Była ona ciemno zielona i przypominała długą do ziemi pelerynę z wysokim postawionym kołnierzem. Nowa znajoma upięła mi też włosy w piękny kok.
- Teraz jesteś gotowa – powiedziała i poprowadziła mnie ku wyjściu z jaskini. Już zmierzchało. Dotarłyśmy do stromych wykutych  kamieniu schodów u których podnóża czekał już na nas Ulises odziany w piękny biały płaszcz ze złotymi klamrami.
- Musimy poczekać, aż wzejdzie księżyc- oznajmił
- Powiesz mi co mam robić – spytałam zaniepokojona
- Tak, ale lepiej zrobię to przez myśli
- Dobrze
Kiedy wreszcie ruszyliśmy w górę z trudem mogłam opanować drżenie. Nie wiedziałam co się zaraz stanie i wcale mi się to nie podobało. Na Ścianach płonęły pochodnie, a pod skała słyszałam gwar zgromadzonych tam wilków. Cieszyłam się jednak że przyjazne mi wilki są w pobliżu. Na szczycie zastałam obszerną grotę. Na górze nad wejściem znajdował się stalaktyt, z którego skapywała woda do miseczki utworzonej w stalagmicie poniżej. Zgodnie z poleceniem powtórzyłam słowa przysięgi:
„Prawdę jedynie chce znać i ją miłować
Jej znamię na wieki przy sobie zachować
I w sercu jej światło tajemne nosić
Dla niej gotowa jestem ofiary wszelkie ponosić
By się me usta kłamstwem nigdy nie splamiły
A cnoty me wzrastały i powiększały się siły
Brzemienia tego jestem świadoma i je przyjmuje
Wiem że gdy go odstąpię konsekwencje wnet odczuje
Będę starannie warzyć słowa i wierna im zostanę
W obronie przyjaciół odważnie stanę
Choć bym życie złożyć miała w ofierze
Za to co kocham w obronie tego w co wierze
Póki trwa blask księżyca i jasność słońca
Przysięgi dochowam do końca ”
Ulises dał mi znak, żebym podeszła. Zbliżyłam się i słuchając udzielonego mi w myślach polecenia położyłam pysk na kamieniu.
<Licz dokładnie, trzy krople. Nie bój się>
Postarałam się opanować strach i skupić na liczeniu. Jeden… Poczułam chłodną krople wody spadającą mi na pysk. Było to nawet całkiem miłe uczucie. Dwa… Kropelka rozpłynęła się łaskocząc mnie tak, że z trudem powstrzymałam się by nie cofnąć się i nie zacząć drapać. Trzy… ta była najgorsza. Poczułam jakby ogień  wypełniający mnie od środka. Sierść na pysku okropnie piekła. Odskoczyłam prędko. Miałam ochotę zwinąć się z bólu i drapać, ale usłyszałam w myślach słowa mojego opiekuna.
<Uspokój się, bo wstydu sobie narobisz>
Ponieważ już zaczęłam się pochylać, udałam, że jest to zaplanowany elegancki ukłon. Rozległy się tupania i okrzyki aprobaty. Patrzyłam na falujący u stóp skały tłum. Było mi miło, że tak się cieszą, ale czułam się nieco zażenowana. W końcu mój wzrok spoczął na stojącej z tyłu grupie wilków, które nie okazywały takiego entuzjazmu. Wyczuwało się od nich wręcz wrogość. Wracając w dół po kamiennych schodach zapytałam o nich Ulissesa.
- To członkowie starszyzny, uważaj na nich, bo raczej nie są przyjaźnie do ciebie usposobieni. Nie chcieli żebyś tu była.
- Więc dlaczego ostatecznie tu jestem?
- Powiedzmy, że nie do nich należy tu ostatnie słowo…
Nie było czasu aby kontynuować tą rozmowę zresztą Ulises twierdził, że nie powinnam zajmować się tymi rzeczami w dniu mojego święta. Dałam spokój i włączyłam się do zabawy. Dostałam jedną z lepszych części świeżo upolowanej sarny i trochę owoców żurawiny. Myślę, że nie ma potrzeby abym opisywała cały jadłospis. Powiem tylko, że uświadomiłam sobie jak bardzo byłam głodna. Wreszcie po północy wróciłam do jaskini będącej moim tymczasowym schronieniem. Ulises jeszcze nie przyszedł. Ziewnęłam, zwinęłam się w kłębek we wnęce i zasnęła szczęśliwa, że jest ktoś w tej watasze komu mogę zaufać. Czy naprawdę byłam wreszcie wśród swoich? 
CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz