Tego poranka nic mi się nie chciało robić obudziłem się i
nic leżałem i myślałem co zrobić a miałem takiego lenia że nawet nie chciało mi
się iść do źródełka napić się wody ani pójść zapolować. Więc gdy tak leżałem i
nic nie robiłem przypadkowo spojrzałem na mój brzuch i tam zobaczyłem moją bliznę
po operacji i wtedy tak zacząłem sobie wspominać ten nieszczęsny metalowy blat
który wszędzie był, białe ściany zapach maści czy co to tam było co miałem na
brzuchu i mokry nosek Szili. Gdy
to mi się przypomniało od razu na moim pysku pojawił się uśmiech. I tak sobie
wspominałem aż przypomniałem sobie że Szila zapraszała mnie do siebie i tak
sobie pomyślałem żeby ją odwiedzić no ale to było 3 miesiące temu czy ona mnie
jeszcze pamięta, no tak się zastanawiałem trochę no bo wbić na tereny obcej
watahy spotkać swoją znajomą a ona by mnie nie pamiętała to bym miał
przekichane i coś czuje że żywy to ja bym nie wrócił no ale dla odważnych świat należy więc
postanowiłem odwiedzić ją. Wstałem
napiłem się upolowałem sobie zajączka noo dobra dwa ale ten pierwszy był mały i
poszedłem do niej. Miałem małe problemy bo ona mi tłumaczyła jak do jej dotrzeć
ale to było 3 miesiące temu więc miałem prawo zapomnieć co nie co. Nie powiem
trochę szedłem bo praktycznie cały dzień . Gdy skończyły mi się wspomnienia
wskazówek które Szila mi udzieliła szedłem na instynkt ale chyba nigdy więcej
jemu nie zaufam bo cały czas jakieś krzaki i igły cały się pokaleczyłem aż w
końcu. Byłem pośrodku krzaków wszędzie otaczały mnie krzaczory aż z Nienacka
usłyszałem ‘’Kalto’’ i za krzaków wprost na mnie wyskoczyła Szila i zaraz
powiedziała
-Kaltuś już traciłam
nadzieje że mnie odwiedzisz myślałam że o mnie zapomniałeś.
-A widzisz nie zapomniałem.-Trochę głupio mi się zrobiło no
bo jednak zapomniałem ale na szczęście mi się przypominała.
-Choć za mną musze cię przedstawić naszej alfie Amanis bo
inaczej…- Nie dokończyła.
-Bo inaczej???-Domagałem się odpowiedzi
-Bo inaczej już nie opuścisz tego miejsca.-Gdy to
powiedziała trochę się zląkłem ale nie pokazywałem tego po sobie żeby nie było
że boi-dupa jestem ale trochę gorąco mi się zrobiło. Gdy Szila prowadziła mnie
do jej alfy porozmawialiśmy sobie co tam u nas itp. Po jakiś 10 min drogi
doszliśmy do jej watahy wszystkie wilki tak się na mnie patrzyły jak bym im coś
zrobił a przecież nie zrobiłem no chyba że nie pamiętam ale to mało
prawdopodobne. Gdy doślijmy do Amanis najpierw zobaczyłem wielki głaz a zaraz po tym na samej górze pojawiła
się ona… to nie była wielka wilczyca to był gigant a jej skrzydła tylko
powiększały efekt jej wielkości, jak to zobaczyłem przeraziłem się nawet nie
zauważyłem jak Szila ukłoniła się a ja też powinienem to zrobić ale tak mnie
zamurowało że nie zauważyłem ale po chwili Szila lekko mnie dotknęła ja się obróciłem
i od razu ukłoniłem się i zaraz po tym alfa powiedziała:
-Kim jest ten wilk Szilo skąd on się tu wziął?
-To jest Kalto mój przyjaciel poznałam go w szpitalu kilka
miesięcy temu i przyszedł mnie odwiedzić.
-Czy to prawda?- Gdy wilczyca to powiedziała zląkłem się i
ja się innym nie dziwie że dążą takim respektem tą alfę bo jak mówi to ciarki
przechodzą a co by było gdyby ryknęła nawet nie chce myśleć, więc gdy wilczyca
skierowała te słowa do mnie ja potaknąłem głową bo nie byłem wstanie nic
powiedzieć.
-Trochę małomówny jesteś ale jak przyszedłeś w odwiedziny
możesz tu zostać na kilka dni.
-Dziękuje Amanis.- Podziękowała Szila
-Dziękuje.- zdołałem z siebie wykrzesać, i Szila
zaprowadziła mnie do swojej jaskini a że już był zmierzch to poszliśmy na
polowanie. Upolowaliśmy ładnego jelenia więc się najedliśmy do syta i
wróciliśmy do jaskini i wtedy zaczęła się mała kłótnia:
-Możesz spać tam na górze będzie ci wygodnie ja tam zawsze śpię
więc wiem coś o tym.
-A ty gdzie będziesz spała?
-Tu u podnóża tego głazu.
-Ooo nie ty masz się tu męczyć nie ma mowy ja tu śpię a ty
leć na górę do twojego łóżka nie pozwolę żebyś spała tu.- Oznajmiłem
-Ty jesteś gościem…
- A ty waderą z tego co wiem partnera nie masz więc musisz
być wypoczęta i pełna energii żeby jakiegoś wyrwać. W tym monecie wadera na
chwile przymilkła i powiedziała
-Ja już mam wybranego…
- No widzisz musisz być pełna sił żeby się mu podobać i tak
dalej więc dobranoc zasuwaj do góry kolorowych snów. Szila uśmiechnęła się i
wspięła się na górę głazu na którym było jej łóżko a ja położyłem się u podnóża
tego głazu. Gdy się obudziłem to nie dość że byłem na łóżku Szili to jeszcze
ona leżała obok mnie i do teraz nie wiem jakim cudem ja się tam znalazłem to
było dobre 6 merów od miejsca gdzie się położyłem spać do łóżka gdzie się
obudziłem ktoś mi to wytłumaczy może bo ja pojęcia nie mam i teraz wyobraźcie
sobie jaki ja szok miałem obudziłem się widzę waderę przed sobą skierowaną
pyszczkiem do mnie i na dodatek nagle słyszę jakiś głos zza wyjścia z jaskini
Szili.
-Szila!- Wykrzyknął mi nieznajomy głos. Gdy to usłyszałem chciałem
szybko wstać z łóżka Szili ale jak tylko się ruszyłem runąłem na sam dół głazu od
razu Szila szybko zbiegła z góry głazu i mówi
-Nic ci nie jest.
- Nie nic co ja tam na górze robiłem przecież zasypiałem na
dole…
-Szilaa!!-Powiedział nieznajomy głos. Obróciłem głowę a tam
była jakaś wadera z 3 szczeniakami
-Bunaaa miło Cię widzieć
co cię do mnie sprowadza??
-Chyba w nieodpowiedniej chwili przyszłam.
- Nie co ty wchodź.
-Przepraszam że wam przeszkodziłam ale mam do ciebie Szila prośbę
czy możesz szczeniaki przypilnować bo ja muszę iść pomóc Amanis zajmie to tak z
godzinkę dwie .
- Nie ma problemu . Kalto pomożesz.
-Jasne nie ma problemu.-Odpowiedziałem trochę zniechęcony bo
nie przepadam za dziećmi no ale co innego miałem odpowiedzieć.
-No to ja zostawiam dzieciaki i lecę paa.
Szila zaczęła się ze szczeniakami bawić a ja się położyłem
pod ścianą i patrzałem na Szile. Gdy patrzyłem na nią bawiącą się ze
szczeniakami tak rozmyślałem dlaczego ona nie jest skimś na stałe przecież nie
dość że jest piękna to jeszcze pracowita i ma super kontakt z dziećmi, po
prostu ideał partnerki a ona sama ale może sama ma taki sam tok myślenia co ja
o związkach no ale tego nie wiem. Tak z 20 min temu jak są szczeniaki to no
widomo chodziły przy mnie no i po mnie też ale jedna trzymała się dalej aż w końcu sama podeszła popatrzyła
się na mnie i położyła mi się na łapach i kawałku ogona znaczy do ogona to się
przytulała tak to fajnie wyglądało a gdy Szila to zobaczyła podeszła i
powiedziała:
-Kalto zadziwiasz mnie.
-Sama podeszła ja nic nie robiłem.
-Nie o to chodzi. Chodzi mi o to że ona nikomu nie ufa do
mnie się przyzwyczaiła bo mnie widzi codziennie i codziennie się z nią bawię
jeszcze nigdy nie podeszła do obcego a
tym bardziej nie dotknęła by go a do ciebie po ilu może 20 minutach układa ci
się na łapach i zasypia ty coś w sobie masz bo to jest straszne dziwne.
-Yyyyy zaczynam się bać.
-Nie masz czego chyba.
No i tak całe 2 godziny wilkuś przespał na moich łapach ale trochę
się zaniepokoiłem no bo jeśli taki szczeniak który nikomu obcemu nie ufa podchodzi
i przy tobie a raczej na tobie zasypia to jednak jest dziwne ale próbowałem o
ty nie myśleć. Gdy przyjaciółka Szili wzięła szczeniaki Szila zaczęła mnie
oprowadzać po terenach watahy, nie
powiem bardzo ładne tereny mają ale szczerze wole nasze. Gdy Szila poszła na ‘’stronę’’
tak sobie na nią czekałem aż przeraźliwie mnie zawołała:
-Kalto szybko!!
Gdy przybiegłem zobaczyłem wielgachne gniazdo smoka a tam
jedno jedyne jajko i od razu zapytałem:
-Co teraz robimy bo jesteśmy ze 2 kilometry od waszej watahy
i to jest trochę niebezpieczne dla was?
-Uważaj schyl się!!- Krzyknęła a ja zaraz po tym zobaczyłem
wielkiego czerwonego smoka i to była pewnie samica bo usiadła na jajku.
-Choć idziemy musimy poinformować resztę.-Oświadczyła Szila
i powoli wycofaliśmy się i pobiegliśmy do watahy. Ja poszedłem po sztylet Szili
do jaskini bo nie wzięła ze sobą a ona poleciała do alfy. Gdy wybiegłem z jaskini a tam praktycznie cała wataha biegła a na
samym przodzie Szila i Amanis wystrzeliłem jak z procy żeby dogonić Szile i
dowiedzieć jaki jest plan. Biegłem ile sił w łapach aż w końcu dogoniłem i się
pytam:
-Jaki jest plan?
-Zabić smoka.- Odpowiedziała Amanis się zdziwiłem bo nie
myślałem że ona mi odpowie.
-A jakieś konkrety?- Zapytałem
-Zobaczymy.
Kilka set metrów przed gniazdem zatrzymała się cała horda
jaka biegła za nami i zaraz po tym ja z Szilą zaprowadziliśmy Amanis do gniazda,
chwile się przyjrzała i wycofaliśmy się do reszty wilków i alfa zaczęła mówić
swój plan:
-Słuchajcie trzeba zabić tego smoka innego wyjścia nie ma
jak byśmy zniszczyli jej gniazdo to by spaliła cały las naszą watahę a przede
wszystkim nas..
-A mogę coś zasugerować??-Zapytałem
-No mów ale szybko.- Odpowiedziała alfa
-Więc gdyby przenieść jej gniazdo daleko stąd to nikt by nie
ucierpiał tyle że ją to zdenerwuje i nie wiadomo co zacznie robić a najpierw
trzeba ją wykurzyć żeby zeszła z jajka ktoś by wziął jajko a reszta by daleko
stąd wybudowała takie samo jak to gniazdo i tam by się jej jako zaniosło a ona
by się pewnie tam przeniosła.
Gdy to powiedziałem każdy patrzył na mnie jak na jakiegoś taktyka
wojskowego ale zaraz alfa powiedziała:
-To jest dobry plan tylko kto to jajko ukradnie i kto będzie
je niósł?
-Ja mogę.-Odpowiedziałem dumnie
- Ja ci pomogę będę twoim nawigatorem bo ty nie znasz tutejszych terenów i się szybko
zgubisz.-Powiedziała Szila
- Dobra Zdolny (tak się nazywał główny wojownik watahy) weź połowę wilków i idźcie w wilcze góry i
odwzorujcie to gniazdo a ja biorę smoka na siebie wykurzę go a cała reszta
zostaje i jak smok będzie ział ogniem to gaście las zrozumiano. A ty Mon biegnij do watahy i weź jakiś
materiał bo to jajo trzeba jakoś temu nowemu przyczepić.
Po 10 minutach zostało z 10 wilków i nasza trójka czyli ja
Szila i Amanis gdy przybiegła Mon zawiązała mi materiał i się zaczęło Amanis
wzbiła się w powietrze i zaczęła drażnić smoka
a po chwili smok wzbił się w powietrze a ja z Szilą szybciutko wzięliśmy
jajko i pognaliśmy a alfa zaczęła lecieć za nami a za nią smok ale jak zobaczył
że mam jajko zaczął ziać ogniem w moją i Szili stronę ja się o siebie nie bałem
bo jestem ognioodporny ale materiał który mam na sobie i Szila nie więc trzeba
było uważać i biec slalomem aż niestety wpadłem w bagno no po prostu nie
zauważyłem smok wylądował na ziemię otworzył paszcze i złapał za jajko a mnie
razem z nim się tak zląkłem a smok wzbił się w powietrze i zaczął wracać do
gniazda ale szybko Amanis złapała mnie i jajko i taktycznie wyciągnęła mnie
razem z jajkiem z paszczy smoka i leciała ze mną i jajkiem prosto w góry a smok
za nami ale nie ział ogniem bo wiedział że jak nas zabije to spadniemy razem z
jakiem aż w końcu dolecieliśmy alfa położyła mnie na ziemi ja szybko położyłem
jajko w nowym gnieździe i odbiegłem a smoczyca usiadła na nim i na wszystkie
strony zaczęła pluć ogniem wszyscy
biegli jak naj dalej a ja spokojnie sobie szedłem tyle że materiał na mnie się palił
ale to nic gdy doszedłem do reszty czekała na mnie Szila gdy mnie zobaczyła podbiegła
do mnie i mocno przytuliła ale jak szybo zaczęła mnie przytulać tak szybko
przestała bo byłem cały gorący od ognia. Gdy wróciliśmy do watahy był już
wieczór więc poszliśmy na polowanko i spać tyle że tym razem położyłem się przy
ścianie gdzie z rana spał na moich łapach szczeniak a nie przy głazie żeby nie
było takiej sytuacji jak z rana. Następnego ranka poszedłem na łąkę nazbierałem
troszkę kwiatów i upolowałem sobie królika jak wróciłem wszedłem na głaz i
położyłem obok Szili kwiatki i poszedłem do domu do naszej najlepszej watahy,
Watahy Zaklętych.
Koniec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz