Biały wilk wkroczył do mojej jaskini. Znów bawiłam się miksturami.
-Pilnuj jej.
-W sensie kogo?
-Tej wadery. Jeszcze trochę i by jej nie było!
-Proponowałam jej przenocowanie. Nie jestem jej matką. Gdzie ona teraz jest?
-W jaskini. Wiesz z resztą której. Widziałaś ją, prawda?
-Tak. Masz rację. Favian nie odpuści posiłku po 100 latach głodowania.
-To prawda.
Basior usiadł przyglądając się mojej pracy z ciekawością. W któreś chwili Esmeralda postanowiła mnie odwiedzić. Ukryłam poprzedniego gościa. Wadera była niespokojna.
-TO znów tam było!
-Gdybyś głodowała sto lat też byś nie odpuszczała. Muszę tam iść i nazbierać ziół. Zaczekaj albo chodź.
Wadera postanowiła iść ze mną. Możliwe, że czuła się bezpieczniej. Byłyśmy w połowie drogi do Krwawego Potoku. Tam właśnie zmierzałam.
-A ty... nie boisz się tam chodzić?
-Nie. W żadnym razie.
-Dlaczego?
-Tego nie mogę ci powiedzieć. Nie tym razem.
Maszerowałyśmy w milczeniu. Gdy dotarłyśmy Esmeralda położyła się na białej trawie nie pewnie. Podeszłam do kępki trawy i zaczęłam rwać. Gdy skończyłam podniosłam łeb do góry i obie usłyszałyśmy wycie.
-C... co... co to jest?!
-Wilki.
Zaczęłam wyć i te w momencie ucichły.
cdn
<Esmeraldo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz