Ciągle zastanawiałam się czy to co
przydarzył mi się w nocy było prawdą czy snem. Postanowiłam się zwierzyć
mojej przyjaciółce Pelagii. Zastałam ją obserwującą ptaki na gałęziach
drzewa rosnącego nad jej jaskinią. Zauważywszy mnie odwróciła się i
powitała mnie przyjaźnie. I od razu poczułam, że to był zły pomysł żeby
tu przychodzić. Co ja jej powiem. <Słuchaj wczoraj jakiś głos
przemówił do mnie właśnie a potem widziałam walkę smoków i jeden walczył
o mnie>. Jak to brzmi! Usiadłam koło niej udając absolutnie
wyluzowaną. Miałam do niej dużo zaufania jak zresztą do większości
wilków z watahy (może dlatego uważano mnie za niepoprawną idealistkę),
ale nie potrafiłam dziś być z nią szczera.
- Co się stało? – spytała wyczuwając mój niepokój
- nie nic takiego – spuściłam pyszczek w dół i zaczęłam rozgrzebywać łapą piasek. Spojrzała na mnie zatroskana.
- Przecież widzę…
-Czy gdybyś miała szanse znaleźć swój dom i poznać przeszłość zrobiła byś to?
- Przecież tu jest twój dom…
Odwróciłam
pysk. Czy naprawdę nie rozumiała co czuje? Owszem miałam tu wielu
znajomych, ale to nie byli chyba jeszcze przyjaciele. Zawsze czułam się
inna obca. Wolałam latać samotnie, albo włóczyć się bo nieznanych
terenach. Wydawało się wszystkim, że jest mi z tym dobrze, ale ja
wiedziałam, że pamiętają o mnie wtedy gdy coś potrzebują. Nic mnie tu
nie trzymało. No może za paroma osobami będę tęsknić. Zastanawiałam się
jak naprawić błąd i uzyskać możliwość samotnego rozmyślania. Nie umiałam
kłamać więc nie mogłam powiedzieć, że mam coś ważnego do zrobienia choć
miałoby to coś wspólnego z prawdą.
- Pójdziesz ze mną na spacer do błędnych skał- zapytałam, wiedząc że odmówi, bo bała się tego miejsca.
- Wiesz co… nie … dziś nie
- No dobrze, to ja lecę!
Rozpostarłam
skrzydła i z ulgą wzbiłam się w powietrze. Postanowiłam sprawdzić
najpierw moje podejrzenia co do nocnych wydarzeń i udałam się prosto na
polane. Obraz który tam ujrzałam utwierdził mnie w moich
przypuszczeniach. Na polanie pełno było rozrzuconych potężnych okruchów
skalnych i połamanych Drzew. Ziemie znaczyły ślady olbrzymich łap.
Rozejrzałam się wokoło by upewnić się, że jest względnie bezpiecznie. To
jest: żadnych wściekłych smoków na horyzoncie. Przeszłam przez łączkę i
zatrzymałam się przy drugiej pionowej ścianie stanowiącej ograniczenie
kotliny. Po drodze minęłam ogromny krater. Przypuszczałam, iż stworzył
go czarny smok spadając. Z drugiej strony to nie był żadem dowód. Na
świecie było przecież znacznie więcej smoków więc skąd pewność, że nie
dopasowuję dowodów do mojej własnej wersji wydarzeń. Przesuwałam się
powoli wzdłuż ścian nie bardzo wiedząc czego szukam. Nagle zauważyłam
coś dziwnego na ścianie. Był to wydłubany pazurem napis. Jago treść była
mniej więcej taka:
„ Jeśli chcesz dowiedzieć się prawdy o sobie bądź dziś gotowa do drogi i czekaj tu na mnie w nocy”
Znowu
ogarnęły mnie wątpliwości. Czy wiadomość była adresowana rzeczywiście
do mnie? Wydawało mi się to bardzo prawdopodobne. Ale dlaczego ktoś
miałby mi zostawiać taka wiadomość. Po raz kolejny przypomniały mi się
słowa przepowiedni:
„Tam gdzieś twój dom i bratnia dusza
Jej niepokój do podróży cię przymusza”
Tak,
ktoś na mnie czeka, a ja go nie mogę zawieść. Prędko wróciłam do
watahy. Wpadłam do jaskini i spakowałam potrzebne rzeczy. Zresztą nie
wiele tego było. Skreśliłam parę słów i położyłam na wystających skałach
przygniatając list jakimś kamieniem. Przykro mi było mimo wszystko
opuszczać to miejsce. Wyszłam i choć miałam dużo czasu popędziłam od
razu na polane. Bałam się, że zaraz się rozmyśle. Usiadłam i patrzyłam
na zachodzące za skałami słońce. CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz