poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Początek podróży 3 W labiryncie wątpliwości - Pyladea

Ciągle zastanawiałam się czy to co przydarzył mi się w nocy było prawdą czy snem. Postanowiłam się zwierzyć mojej przyjaciółce Pelagii. Zastałam ją obserwującą ptaki na gałęziach drzewa rosnącego nad jej jaskinią. Zauważywszy mnie odwróciła się i powitała mnie przyjaźnie. I od razu poczułam, że to był zły pomysł żeby tu przychodzić. Co ja jej powiem. <Słuchaj wczoraj jakiś głos przemówił do mnie właśnie a potem widziałam walkę smoków i jeden walczył o mnie>. Jak to brzmi! Usiadłam koło niej udając absolutnie wyluzowaną. Miałam do niej dużo zaufania jak zresztą do większości wilków z watahy (może dlatego uważano mnie za niepoprawną idealistkę), ale nie potrafiłam dziś być z nią szczera.
- Co się stało? – spytała wyczuwając mój niepokój
- nie nic takiego – spuściłam pyszczek w dół i zaczęłam rozgrzebywać łapą piasek. Spojrzała na mnie zatroskana.
- Przecież widzę…
-Czy gdybyś miała szanse znaleźć swój dom i poznać przeszłość zrobiła byś to?
- Przecież tu jest twój dom…
Odwróciłam pysk. Czy naprawdę nie rozumiała co czuje? Owszem miałam tu wielu znajomych, ale to nie byli chyba jeszcze przyjaciele. Zawsze czułam się inna obca. Wolałam latać samotnie, albo włóczyć się bo nieznanych terenach. Wydawało się wszystkim, że jest mi z tym dobrze, ale ja wiedziałam, że pamiętają o mnie wtedy gdy coś potrzebują. Nic mnie tu nie trzymało. No może za paroma osobami będę tęsknić. Zastanawiałam się jak naprawić błąd i uzyskać możliwość samotnego rozmyślania. Nie umiałam kłamać więc nie mogłam powiedzieć, że mam coś ważnego do zrobienia choć miałoby to coś wspólnego z prawdą.
- Pójdziesz ze mną na spacer do błędnych skał- zapytałam, wiedząc że odmówi, bo bała się tego miejsca.
- Wiesz co… nie … dziś nie
- No dobrze, to ja lecę!
Rozpostarłam skrzydła i z ulgą wzbiłam się w powietrze. Postanowiłam sprawdzić najpierw moje podejrzenia co do nocnych wydarzeń i udałam się prosto na polane. Obraz który tam ujrzałam utwierdził mnie w moich przypuszczeniach. Na polanie pełno było rozrzuconych potężnych okruchów skalnych i połamanych Drzew. Ziemie znaczyły ślady olbrzymich łap. Rozejrzałam się wokoło by upewnić się, że jest względnie bezpiecznie. To jest: żadnych wściekłych smoków na horyzoncie. Przeszłam przez łączkę i zatrzymałam się przy drugiej pionowej ścianie stanowiącej ograniczenie kotliny. Po drodze minęłam ogromny krater. Przypuszczałam, iż stworzył go czarny smok spadając. Z drugiej strony to nie był żadem dowód. Na świecie było przecież znacznie więcej smoków więc skąd pewność, że nie dopasowuję  dowodów do mojej własnej wersji wydarzeń. Przesuwałam się powoli wzdłuż ścian nie bardzo wiedząc czego szukam. Nagle zauważyłam coś dziwnego na ścianie. Był to wydłubany pazurem napis. Jago treść była mniej więcej taka:
„ Jeśli chcesz dowiedzieć się prawdy o sobie bądź dziś gotowa do drogi i czekaj tu na mnie w nocy”
Znowu ogarnęły mnie wątpliwości. Czy wiadomość była adresowana rzeczywiście do mnie? Wydawało mi się to bardzo prawdopodobne. Ale dlaczego ktoś miałby mi zostawiać taka wiadomość. Po raz kolejny przypomniały mi się słowa przepowiedni:
„Tam gdzieś twój dom i bratnia dusza
Jej niepokój do podróży cię przymusza”
Tak, ktoś na mnie czeka, a ja go nie mogę zawieść. Prędko wróciłam do watahy. Wpadłam do jaskini i spakowałam potrzebne rzeczy. Zresztą nie wiele tego było. Skreśliłam parę słów i położyłam na wystających skałach przygniatając list jakimś kamieniem. Przykro mi było mimo wszystko opuszczać to miejsce. Wyszłam i choć miałam dużo czasu popędziłam od razu na polane. Bałam się, że zaraz się rozmyśle. Usiadłam i patrzyłam  na zachodzące za skałami słońce. CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz