środa, 29 kwietnia 2015

Początek podróży cz.4 Jeszcze więcej pytań - Pyladea

Trwałam w takim odrętwieniu aż ostatnie promienie zgasły na nieboskłonie, a powoli wtoczył się srebrzysty okrąg księżyca. Siedziałam tak oświetlona moim ukochanym srebrzystym blaskiem nocnego wędrowca niepewna co dalej się wydarzy. Zaczynałam już powoli nadzieję i zaczynałam się obawiać, że to wszystko mi się przyśniło, gdy nagle poczułam lekki podmuch, który delikatnie pogładził moją sierść i zachwiał niskimi krzewami wokoło. Kolejny powiew był już na tyle silny, że przygiął do ziemi otaczające kotlinę ogromne drzewa, a ja z trudem utrzymałam się w miejscu wbijając się mocno pazurami w ziemię. Ogromny ciemny kształt przysłonił okrąg światła. Przywarłam do ziemi starając się utrzymać równowagę. Przede mną wylądował ogromny złoty smok. Dopiero teraz stojąc tak blisko oświetlonego blaskiem olbrzyma w pełni zrozumiałam jak jest wielki. Wyglądałam przy nim jak koliber przy baobabie. Posturą dorównywał niemal otaczającym nas skałom, a światło odbijające się w jego łuskach nadawało mu wygląd posągu odlanego ze szlachetnego kruszcu.
- Czy jesteś gotowa? -  zapytał 
- Taa..tak – odpowiedziałam niepewnie – mam chyba wszystko spakowane
Smok uśmiechną się czule
- Tak masz wszystko ale nie w tych pakunkach w sobie – Poczułam krew napływającą mi do pyska. Całe szczęście przez gęste futro nie widać było, że się rumienię. Nikt nigdy nie mówił o mnie tak pięknie. Spuściłam wzrok.
- Zawsze byłaś inna prawda. Ale to nie znaczy, że gorsza. Jesteś wyjątkowa. Pamiętasz ten dzień gdy przybyłaś tu. Gdy Kalia stanęła nad tobą i powiedziała:
„Ona nie jest stąd to szczenię czeka wielka przyszłość”
- Skąd tyle o mnie wiesz? – zapytałam nieco zaniepokojona
- Naprawdę nie poznajesz mnie – stwierdził z lekkim rozczarowaniem.
- Skąd mam cię znać?
- To ja cie tu przyniosłem…wiem skąd przechodzisz
Ta informacja wywarła na mnie ogromne wrażenie. Zszokowana cofnęłam się i aż przysiadłam na tylnych łapach. Teraz ktoś mówi mi, że wie kim jestem. Tyle lat… dlaczego czekał tak długo. Chciałam rzucić się na niego drzeć pazurami złote łuski, warczeć oskarżać. Z drugiej strony byłam pełna nadziei na poznanie mojej przeszłości i chciałam go za to uściskać pełna sprzecznych uczuć a przez to zupełnie bezradna wreszcie rozpłakałam się ze szczęścia i złości zarazem. Smok delikatnie dotkną mnie zimnym chropowatym pyskiem starając się mnie jakby pocieszyć:
- Co się stało?- zadał mi naiwne pytanie
- Dlaczego?... Dlaczego nie ujawniłeś się wcześniej… Czemu tu trafiłam… I wreszcie kim jestem?
Olbrzym spuścił łeb i westchnął ciężko.
- Widzisz…- zaczął niepewnie- nici naszych losów splatają się, lecz nie pytaj mnie dlaczego. Na niektóre pytania nie mogę ci odpowiedzieć, na inne nie powinienem… Powiedz co nas kształtuje odpowiedzi czy droga jaką przebywamy by nas odleźć
Nie miałam ochoty by odpowiadać na te pytania, bo wiedziałam, że nie będzie ona dla mnie korzystna.
- To co chcesz już ruszyć?
- Myślę, że tak … i musimy się pospieszyć, bo tam ktoś czeka na mnie.- dodałam przypomniawszy sobie słowa przepowiedni.
- Tak ja też znam tą przepowiednie…Gdy cie zabierałem stamtąd nie wiedziałam o twojej przyszłości… Miałem cię po prostu ukryć…ale teraz wiemy, że masz siostrę…
Ta wiadomość spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Stanęłam zaskoczona. Nie mogłam jednak zbyt długo roztrząsać tego problemu, bo szpony smoka delikatnie chwyciły mnie i uniosły w górę. Polecieliśmy razem w nieznane. KONIEC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz