Trwałam w takim
odrętwieniu aż ostatnie promienie zgasły na nieboskłonie, a powoli wtoczył się
srebrzysty okrąg księżyca. Siedziałam tak oświetlona moim ukochanym srebrzystym
blaskiem nocnego wędrowca niepewna co dalej się wydarzy. Zaczynałam już powoli
nadzieję i zaczynałam się obawiać, że to wszystko mi się przyśniło, gdy nagle
poczułam lekki podmuch, który delikatnie pogładził moją sierść i zachwiał niskimi
krzewami wokoło. Kolejny powiew był już na tyle silny, że przygiął do ziemi otaczające
kotlinę ogromne drzewa, a ja z trudem utrzymałam się w miejscu wbijając się
mocno pazurami w ziemię. Ogromny ciemny kształt przysłonił okrąg światła.
Przywarłam do ziemi starając się utrzymać równowagę. Przede mną wylądował
ogromny złoty smok. Dopiero teraz stojąc tak blisko oświetlonego blaskiem
olbrzyma w pełni zrozumiałam jak jest wielki. Wyglądałam przy nim jak koliber
przy baobabie. Posturą dorównywał niemal otaczającym nas skałom, a światło
odbijające się w jego łuskach nadawało mu wygląd posągu odlanego ze
szlachetnego kruszcu.
- Czy jesteś gotowa?
- zapytał
- Taa..tak –
odpowiedziałam niepewnie – mam chyba wszystko spakowane
Smok uśmiechną się
czule
- Tak masz wszystko
ale nie w tych pakunkach w sobie – Poczułam krew napływającą mi do pyska. Całe
szczęście przez gęste futro nie widać było, że się rumienię. Nikt nigdy nie
mówił o mnie tak pięknie. Spuściłam wzrok.
- Zawsze byłaś inna
prawda. Ale to nie znaczy, że gorsza. Jesteś wyjątkowa. Pamiętasz ten dzień gdy
przybyłaś tu. Gdy Kalia stanęła nad tobą i powiedziała:
„Ona nie jest stąd
to szczenię czeka wielka przyszłość”
- Skąd tyle o mnie
wiesz? – zapytałam nieco zaniepokojona
- Naprawdę nie
poznajesz mnie – stwierdził z lekkim rozczarowaniem.
- Skąd mam cię znać?
- To ja cie tu przyniosłem…wiem
skąd przechodzisz
Ta informacja
wywarła na mnie ogromne wrażenie. Zszokowana cofnęłam się i aż przysiadłam na
tylnych łapach. Teraz ktoś mówi mi, że wie kim jestem. Tyle lat… dlaczego
czekał tak długo. Chciałam rzucić się na niego drzeć pazurami złote łuski,
warczeć oskarżać. Z drugiej strony byłam pełna nadziei na poznanie mojej
przeszłości i chciałam go za to uściskać pełna sprzecznych uczuć a przez to
zupełnie bezradna wreszcie rozpłakałam się ze szczęścia i złości zarazem. Smok
delikatnie dotkną mnie zimnym chropowatym pyskiem starając się mnie jakby
pocieszyć:
- Co się stało?-
zadał mi naiwne pytanie
- Dlaczego?...
Dlaczego nie ujawniłeś się wcześniej… Czemu tu trafiłam… I wreszcie kim jestem?
Olbrzym spuścił łeb
i westchnął ciężko.
- Widzisz…- zaczął
niepewnie- nici naszych losów splatają się, lecz nie pytaj mnie dlaczego. Na
niektóre pytania nie mogę ci odpowiedzieć, na inne nie powinienem… Powiedz co
nas kształtuje odpowiedzi czy droga jaką przebywamy by nas odleźć
Nie miałam ochoty by
odpowiadać na te pytania, bo wiedziałam, że nie będzie ona dla mnie korzystna.
- To co chcesz już
ruszyć?
- Myślę, że tak … i musimy
się pospieszyć, bo tam ktoś czeka na mnie.- dodałam przypomniawszy sobie słowa
przepowiedni.
- Tak ja też znam tą
przepowiednie…Gdy cie zabierałem stamtąd nie wiedziałam o twojej przyszłości…
Miałem cię po prostu ukryć…ale teraz wiemy, że masz siostrę…
Ta wiadomość spadła
na mnie jak grom z jasnego nieba. Stanęłam zaskoczona. Nie mogłam jednak zbyt
długo roztrząsać tego problemu, bo szpony smoka delikatnie chwyciły mnie i
uniosły w górę. Polecieliśmy razem w nieznane. KONIEC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz